poniedziałek, 4 marca 2013
Harajuku
Oneshoot
Paring: ?xUruha
Od autora: Ohayo minna! Wreszcie coś wstawiam,heh? .__. Przepraszam wszystkich za ten zastój,ale brak chęci,weny i czasu zrobił swoje. Oczywiście,dokończę te wszystkie opowiadania, co prawda powoli,ale dokończę. Ten króciutki shot jest czymś w rodzaju rozgrzewki po tak długiej przerwie.
Podziękowania należą się też Midziakowi, która dała mi ogromną motywację. Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję. :)
Uwagi:Brak bety (co za tym idzie,mogą pojawić się błędy)/INTERPRETACJA DOWOLNA
Wiem,że to jest bardzo chaotyczne,ale starałam się to przedstawić w najbardziej realistyczny sposób.
_________________________________________________________________________
Harajuku.
Dzielnica.
Otwarta przestrzeń.
Miejsce gdzie może przyjść każdy,a gdzie spotkaliśmy się tam właśnie my.
Tylko mały kawałek chodnika, na którym teraz stoję utwierdza mnie w przekonaniu,że do końca nie zwariowałem...
Że byłeś tu ze mną...
Uśmiecham się,ale to już nie jest ten sam uśmiech co kiedyś. Już nawet młode dziewczyny lubujące się w stylu oshare-kei przestały mnie zaczepiać i pytać czemu tu jestem. Zresztą kto po dwóch miesiącach codziennego oglądania jakiegoś dziwaka przesiadującego ciągle w tym samym miejscu,interesował by się jego losem? Ostatnio tylko jakaś staruszka zapytała mnie,dlaczego stoję tu sam. Nie potrafiłem jej odpowiedzieć. Spuściłem głowę,a ona tylko pokiwała głową i odeszła. Czyżby rozumiała? Jakim cudem,skoro nawet ja nie jestem w stanie.
Spojrzałem na gałęzie sakury rosnącej 2 metry ode mnie.
Pogubiłem się w tym.
***
-Uru-kun?...-Bicie mojego serca gwałtownie przyśpieszyło,na dźwięk twojego głosu,niesłyszanego już od dwóch miesięcy. Powoli odwróciłem się,z udawaną niechęcią na twarzy.
-Czego?-Syknąłem przez zaciśnięte zęby.
Jak wielki masz tupet,żeby w ogóle pokazywać mi się na oczy?! Zwłaszcza po tym jak jasno dałeś mi do zrozumienia,że moje uczucia nic dla ciebie nie znaczą,ja nic nie znaczę. Co więcej...Brzydzisz się mną.
-Przejdziemy się?-Bardziej stwierdziłeś niż zapytałeś. Stwierdziłeś? ...Nie... Ty po prostu rozkazałeś, a ja jak zwykle ci uległem,klnąc w myślach na swoją asertywność.
Szliśmy w ciszy,jednak cały ten czas czułem na sobie twój wzrok. Biłem się z myślami... Z jednej strony chciałem uciec od ciebie jak najdalej,z drugiej jednak chciałem usłyszeć co masz mi do powiedzenia.
Zbyt zajęty wewnętrznymi rozterkami nawet nie spostrzegłem kiedy dotarliśmy do parku Inokashira,gdzie jak zawsze panowała idealna cisza.
Spojrzałem na ciebie.Ty również uważnie mi się przyglądałeś,jednak przez głębie twoich oczu nie potrafiłem wywnioskować o czym myślisz.
Po parunastu minutach ciszy, w końcu odważyłeś się odezwać.
-Pamiętasz o czym rozmawialiśmy,jak...-Zacząłeś niepewnie,jednak przerwałem ci,czując nagły przypływ smutku i żalu jednocześnie.
-Naszą ostatnią rozmowę?! To jak się wtedy czułem?!Czy to jak się na mnie wypiąłeś?!-Warknąłem głośno.
Kiwnąłeś głową,zamyślając się.
Nie wiem co zdenerwowało mnie do tego stopnia,że zacząłem krzyczeć. Twój brak skruchy czy pewność siebie,która towarzyszyła ci nawet w takich sytuacjach jak ta. Zacząłem po kolei wyrzucać to,co dusiłem w sobie przez tak długi czas,a ty tylko cały czas stałeś i spokojnie czekałeś aż skończę.
-Nienawidzę cię.-Zmęczony natłokiem słów i myśli, upadłem na kolana,cicho łkając. Nie mówiąc nic,podniosłeś mnie i mocno przytuliłeś,a ja nie mając siły cię odepchnąć,zacząłem napawać się twoim zapachem.
-Przepraszam.-Wyszeptałeś.
Zamrugałem kilkakrotnie,nie wierząc w to co właśnie usłyszałem.
Ty...Przeprosiłeś...Mnie?
Spojrzałem w twoje ciemne oczy,w których nie zobaczyłem obrzydzenia, tylko...Uczucie?
Wtedy właśnie powiedziałeś te dwa słowa,które tak bardzo pragnąłem od Ciebie usłyszeć.
Zdrętwiałem,jednak twoje miękkie usta idealnie przylegające do moich skutecznie mnie ocuciły. Powoli szok przeradzał się w namiętność,która wplotła się do naszych pocałunków.
Gdy zabrakło nam powietrza,a puls stawał się stanowczo za szybki, niechętnie się od siebie oderwaliśmy. Po dłuższej chwili ciszy,przerywanej jedynie naszymi nieregularnymi oddechami,złapałeś mnie za rękę i od tamtej pory starałeś się jej nie puszczać.
***
Skoro to tam powiedziałeś mi o swoich uczuciach,to dlaczego to nie tam przesiaduję?
Odpowiedź jest tak banalnie prosta,ale jednak zbyt skomplikowana,żeby każdy normalny człowiek mógł ją zrozumieć.
Skoro to miejsce jest dla nas tak ważne,niech takie zostanie. Gdybym teraz tam poszedł,mógłbym bez trudu zniszczyć jego wyjątkowość,czując jedynie żal.
Nie pamiętam już ilości przepłakanych nocy,czekając,aż wrócisz do domu. Jak wiele razy próbowałem się do ciebie przytulić,pocałować,dotknąć jednak ty zawsze mnie odpychałeś.
Pewnego dnia powiedziałeś,że musisz wyjechać. Że to dla ciebie życiowa szansa. Nie pytałem o nic,zmuszając się do uśmiechu. Starałem cieszyć się twoim szczęściem,wiedząc już wtedy, że mogę rozkoszować się nim po raz ostatni...
Powinienem być wtedy większym egoistą,nie pozwolić ci wyjechać,ale skoro obiecałeś...
Obiecałeś,że wrócisz po mnie,jednak nie sądzisz że za długo już czekałem?...Wciąż czekam,choć dobrze wiem,że ten rozdział w moim życiu został brutalnie zamknięty.
Każdego dnia,powoli wstaję,otrząsam się,patrzę w lustro i widzę cień człowieka którym byłem. Wciąż mam w głowie dwa słowa,które czule szeptałeś mi do ucha.
Na ile były prawdziwe? Tego nie wiem. Wystarczyły jednak,żeby zostawić trwały ślad w mojej psychice.
Tak własnie wygląda moja rzeczywistość...
A właściwie wyglądałaby,bo dziś już nie wstałem.
...
Zastanawiam sie tylko,jak bardzo zdesperowany byłem,że teraz czuję na sobie dotyk twoich ciepłych dłoni
Subskrybuj:
Posty (Atom)