Paring: AoixUruha
Part: VII/?
Od autora: Nareszcie kolejna część...Przepraszam,że tak długo, ale wena mnie opuściła i zupełnie nie wiedziałam jak dalej pociągnąć ten wątek. Z dedykacją dla Midziak'a, bo bardzo pomogła mi w napisaniu tego.
Miłego czytania (^w^)
________________________________________________________________________
- Uru wyłaź! - Wrzasnąłem po raz kolejny, dobijając się do drzwi
łazienki. Oczywiście rozumiałem, że moja księżniczka ma swoje
potrzeby, ale siedzenia tam od dwóch godzin to chyba lekka przesada?
Mi przyszykowanie się zajęło jakieś 15 minut, więc co on tam do diabła
robi tyle czasu?!
- Eh... Chyba nigdy nie zrozumiem "kobiet". - Westchnąłem głośno,
czekając kolejne 10 minut. Niestety, dalej okupował moją łazienkę.
Lekko podirytowany już tą sytuacją, zacząłem siłować się z klamką,
grożąc wyważeniem drzwi, jeśli nie ruszy swoich szanownych czterech
liter w ciągu pięciu minut.
- Ok, jak chcesz.. Idę sam! - Krzyknąłem zrezygnowany, gdy nawet moje
groźby nie zrobiły na nim wrażenia. Ubierałem właśnie kurtkę, gdy coś
przylgnęło do moich pleców.
- Kouyou? - Bardziej stwierdziłem, niż zapytałem. W odpowiedzi mruknął
cicho i dalej się przytulał.
- Kouyou musimy już iść... Jesteśmy już spóźnieni. - Odwróciłem się do
niego i... Zatkało mnie. Widok jaki sobą prezentował zapierał dech w
piersi. Miał lekko rozczochrane włosy i ostry makijaż, wręcz
hipnotyzował swoim wyglądem.
- Aoi? - Spojrzał na mnie spod przydługiej grzywki. - Wszystko w
porządku? - Poczułem jego delikatną dłoń na swoim policzku.
- W jak najlepszym... - Przyciągnąłem szatyna do siebie i mocno go
przytuliłem, zaciągając się jego zapachem niczym narkoman.
- Pięknie wyglądasz. Jak zawsze zresztą. - Wyszeptałem mu do ucha i
przygryzłem je delikatnie.
- Ty również.. - Posłał mi jeden ze swoich firmowych uśmiechów, który
tym razem był zarezerwowany tylko dla mnie.
- Musimy już iść, jesteśmy już spóźnieni. - Zacytował mnie i powoli
się ode mnie odsunął. Kiwnąłem głową i na powrót zacząłem się ubierać.
***
Tak jak się spodziewałem, utknęliśmy w ponad czterokilometrowym korku
i pod dom basisty dotarliśmy dopiero po godzinie. Uru wyszedł z
samochodu i szybkim krokiem podszedł do drzwi do których bez namysłu
zaczął się dobijać. Po paru minutach zobaczyliśmy Reitę i maleństwo
przytulającego się do jego boku. Kou przywitał się grzecznie i udał
się za nimi. Kiedy zdjął kurtkę, poczekał na mnie, żeby złapać mnie za
rękę i musnął moje usta swoimi. Próbowałem nie prychnąć, gdy Ruki
przewrócił oczami i wydął usta jak prawdziwa diva. Po chwili weszliśmy
do wielkiego salonu, całego udekorowanego balonami i kolorowymi
wstążkami, całymi pokrytymi brokatem (obstawiałem, że wystrojem zajął
się Matsumoto) oraz wielkimi zapasami piwa, pizzy i chipsów.
Rozejrzałem się po pokoju i od razu dostrzegłem znajome twarze. Shou i
Saga prowadzili ożywioną dyskusje z Kai'em, natomiast Reika za wszelką
cenę chciał rozweselić wiecznie obrażonego Yune.
Na początku rozmawialiśmy w podgrupkach, a głównym tematem była
oczywiście muzyka i różne wizje tworzenia jej. Po kilku piwach
atmosfera znacznie się rozluźniła i nawet Kazu zaczął odzywać się do
Takanori'ego, który kiedyś był na niego śmiertelnie obrażony.
Zastanawiało mnie tylko zachowanie Uruhy, który już od dłuższego czasu
patrzył na mnie z przesadnym zainteresowaniem i coraz częściej
doprowadzał do dość dwuznacznych sytuacji. Nie mówię o zwyczajnym
siadaniu na kolanach ani sporadycznym pocałunku, Shima najwyraźniej
czegoś ode mnie chciał, a jego ręka zdecydowanie za często lądowała
"przypadkowo" na moim kroczu. Podczas gdy dyskutowałem z Kazukim o
tym, gdzie najlepiej kupić gitarę elektryczną, kiedy Uru rzucił się na
mnie, prawie spychając mojego przyjaciela z kanapy.
- Kochanieee... - Usiadł poniżej moich bioder, zarzucając ręce na moja szyję.
- Eee... To ja was zostawię... - Kazuki spojrzał na mnie dziwnie i
zmył się zanim zdążyłem zaprotestować. Świetnie... Posłałem mojemu
chłopakowi zabójcze spojrzenie, którego to najwyraźniej bardzo
rozbawiło.
- Yuu... - Zamruczał cicho i otarł się o mnie. Z trudem stłumiłem jęk,
przygryzając wargi i rozglądając się po pokoju, czy przypadkiem nie
wzbudzamy zbyt dużego zainteresowania. Na szczęście napotkałem tylko
drwiący uśmieszek na twarzy wokalisty, reszta imprezowiczów była zbyt
zajęta piciem lub siłowaniem się.
- Kou, co cie napadło? - Zwróciłem się do szatana, który zaczął
okrężnie poruszać biodrami, wywołując u mnie przyjmie dreszcze.
Chłopak poderwał się nagle i zaczął ciągnąć mnie w stronę łazienki.
Ponowiłem pytanie, ale napotykając tylko jego zniecierpliwione i pełne
pożądania spojrzenie, zamilkłem i poszedłem za nim.
Kiedy zamknąłem za nami drzwi, poczułem usta Kouyou na swoim karku.
Czułem jak jego język bardzo powoli zjeżdża na moją szyję...
- Uru! - Krzyknąłem kiedy zaczął dobierać się do mojego paska.
- No co? - Przestał i uśmiechnął się prowokująco.
- Co cię opętało? I gdzie jest mój słodki i niewinny Kou? - Odgarnąłem
mu włosy z czoła.
- On tu nadal jest. - Powiedział i cicho zachichotał. - Ale jest też
Kou, który chce swojego Yuu...
- Wyszeptał i złączył nasze usta. Przylgnął do mnie, a ja czując
ciepło jego ciała, kompletnie zatraciłem się w tym pocałunku.
Byłem zaskoczony, że wszystko potoczyło się tak naturalnie, tak jakby
była to dla nas rutyna. Uruha hipnotyzował. Jego ciało, rumieńce na
twarzy, przyśpieszony oddech, ciche jęki... To wszystko sprawiło, że
przestałem się kontrolować, skupiając tylko na chłopaku pode mną.
Zamknąłem oczy kiedy zaczął rozdrapywać skórę na moich plecach.
- Yuu... - Usłyszałem jego szept koło mojego ucha. - Och... Yuu...
- Yuuu!
Powoli otworzyłem oczy, żeby spojrzeć na moją piękność.
- ?!! - Uniosłem wzrok i zobaczyłem pochylającego się nade mną
Takashimę, ubranego w moją bluzę i krótkie spodenki.
- No czemu tak na mnie patrzysz? Nie mogłem cię obudzić, a zrobiłem ci
herbatę... - Podał mi kubek.
- Dzięki... - Mruknąłem i wziąłem go od niego. Patrzył na mnie
wyczekująco, jednak ja nie byłem w stanie niczego więcej powiedzieć.
Miałem wielki mętlik w głowie.
- Ech... Będę w kuchni, gdybyś czegoś potrzebował.
Pokiwałem głową i spojrzałem na parę unoszącą się nad kubkiem.
Sen? To wszystko między nami to był jedynie nic nieznaczący sen? Na
domiar złego mój "przyjaciel" schowany w bokserkach domagał się
uwagi...
Zdezorientowany i cały obolały po nocy spędzonej na kanapie poszedłem
do łazienki.
***
- Właściwie to zapomniałem ci podziękować... Gdyby nie ty, pewnie
dalej bałbym się burzy. Tak więc dziękuję. I przepraszam... -
Powiedział i dokończył pić kawę.
Siedziałem w kuchni i słuchałem relacji Uruhy z poprzedniej nocy.
- Aoi?
- ...
- Aoi!
- Hm? - Podniosłem wzrok i dostrzegłem zirytowanie, malujące się na
twarzy mojego Shimy.
- Przepraszam, zamyśliłem się. - Uśmiechnąłem się do niego.
- Ostatnio często ci się to zdarza. Powiedz... Nudzę cię?
- Oczywiście, że nie! - Spojrzałem mu w oczy i dopiero teraz
zauważyłem, że są lekko zaczerwienione i opuchnięte. - Tylko
zastanawiam się dlaczego płakałeś. Chłopak momentalnie spuścił wzrok i
odszedł od stołu.
- To tylko alergia. - Sięgnął po chusteczki i wytarł załzawione oczy.
- Widzisz?
Kiwnąłem głową, lecz doskonale wiedziałem, że kłamie. Może i był
świetnym kłamcą, ale ja znałem go zbyt dobrze, by dać się mu oszukać.
Miałem jednak zasadę: nigdy nie wywierać presji, jeśli ktoś nie chce
lub nie może mi czegoś powiedzieć, tak więc nie pytałem o nic.
- Pójdę się położyć. - Usłyszałem i spojrzałem na gitarzystę.
- Jesteś zmęczony? A może chory? - Powoli do niego podszedłem.
- Nie, po prostu chciałbym się położyć. - Cały czas wpatrywał się w
podłogę, uważnie badając jej strukturę. Bez słowa delikatnie go
objąłem i poczułem ten cudowny zapach truskawek.
- To wystarczyło, żebym przywołał obraz jego, cicho jęczącego pode
mną. Zadrżałem lekko, a szatyn chyba to poczuł, bo szybko się ode mnie
odsunął. Spojrzałem na jego twarz i poczułem się co najmniej dziwnie.
Dotychczas zawsze pełen życia i uśmiechnięty Takashima, dzisiaj był
cichy i przygaszony, jakby zupełnie zapomniał jak okazywać emocje.
Drgnąłem kiedy cień dawnego Uruhy przeszedł koło mnie obojętnie.
Kouyou, dlaczego taki jesteś? Co się stało? Chcę cię
przytulić...Powtarzałem w myślach i patrzyłem jak powoli idzie do
sypialni, delikatnie kręcąc przy tym biodrami.
Zrezygnowany skierowałem się do salonu, ale obróciłem się, gdy
usłyszałem jego melodyjny głos.
- Byłbym zapomniał... Była tu dzisiaj Yuriko. Spałeś, więc otworzyłem.
Mówiła, że... że za Tobą tęskni... i... że jesteście ze sobą blisko,
dlatego zostawiła kopertę. Leży na stoliku, ale...
Dalszej części jego wypowiedzi już nie słuchałem.
Yuriko? Była tu? Ale przecież wyjechała, zostawiła mnie! Więc dlaczego
teraz wróciła i ośmieliła się tu przyjść? I jeszcze rozmawiała z
Uruhą, czyli...
- Twoje milczenie jest dla mnie wystarczającą odpowiedzią. -
Usłyszałem jego szloch.
- Co? Uru, ja...
- Wystarczy Shiroyama. Nie chcę, żebyś mi się tłumaczył. W końcu
jestem tylko, jak Ty to określiłeś?... A tak, zniewieściałym
transwestytą. - Uśmiechnął się przez łzy a ja jak kretyn stałem tylko
zszokowany, zupełnie nie wiedząc co mam mu powiedzieć.
Fakt pisałem z Riko o Kouyou, ale to było przecież miesiąc temu! Tylko
skąd ona mogła wiedzieć, że nasze relacje uległy zmianie, skoro
całkowicie zerwaliśmy kontakt...
- Shima, to nie tak... - Wyszeptałem ledwo słyszalnie.
- Myślałem, że jesteś inny... że mnie lubisz. - Skrzywił się, kiedy to
mówił. Podszedłem do niego i wyciągnąłem ręce w geście przytulenia.
- Uruś ja...
- Ja wychodzę. - Szybko się odsunął.
- Kou, proszę cię...
- Nie Yuu. Nie potrzebuję twoich bezsensownych tłumaczeń. - Syknął i
wybiegł z mojego mieszkania.
Zostałem sam. To wszystko potoczyło się za szybko...
C.D.N.
___________________________________________________________________
Komentarze mile widziane ._.
Super, chociaż nie lubię jak się nie układa Uru i Aoi'emu... i nie ma dalszej części... (tak, to prośba o napisanie czegoś dalej lub czegoś innego...)
OdpowiedzUsuńMam przeczucie, że następny rozdział zaprowadzi ich do łóżka/stołu, no gdziekolwiek... po prostu będzie sex jestem pewna!
OdpowiedzUsuńWiedizałam, że jak ejst pieknie to to musi być sen xdd...
OdpowiedzUsuńAle.. To jest smutnee ;___;
Co za suka i co powiedizała Uruszce ;_;? I jakim prawem ;_;?
Jak ja znajdę toooo *&^*$@#@&*$#@!#&%@$#!*)( !!!!! ;_;
Pisz dalej ja chce wiedzieć co daleeej ;_;!
Tak na marginesie... Jakbyś mogła wyłączyć te obrazki z kodami do wrzucania komentarzy byłabym wdzięczna...
UsuńPS Mozliwe ze dzieki temu miałabyś tych komów więcej...
Weny zyczę, weny duzo weny i dzieki ci ze kontynuujesz tą serie <3
daleeej :3
OdpowiedzUsuńSuper, chcę jeszcze
OdpowiedzUsuńChciałabym poinformować, że nominowałam cię do Liebster Award.
OdpowiedzUsuńPo szczegóły odsyłam do bloga :)