piątek, 3 sierpnia 2012

Sweet Perfection II


Paring:AoixUruha
Part:II/II
Opis:To jest...W miarę miłe. Aż dziwię się,że ja to napisałam...
Muzyka:Na początek polecam Nakigahara (Gazette),Without a tracea potem 13 stairs.
Od Autora: A więc,macie drugą część. Opko w większości pisane z punktu widzenia Uruhy. Początek jest  jeszcze sp oświadczynami Aoi'ego. Miałam inny pomysł na ten part,no ale skoro chcecie,żeby się oświadczył,to tak będzie.Amen. :)
I tak,musiałam dać coś depresyjnego na początek...
Doznałam oświecenia przymierzając sukienkę w sklepie... O.o"
 
Dziękuję Wam za komentarze ♥.
Mam nadzieję,że się spodoba.

Dedykacja dla:
  • Ayame-chan
  • Kamila Ina
  • Gazetteshot
    ______________

Zima...Najchłodniejsza i najbardziej znienawidzona przeze mnie pora roku.
Jestem w parku,patrzę na zamarznięte drzewa. Gdzieniegdzie utworzyły się na nich niewielkie sople lodu,odbijające światło zachodzącego słońca. To wręcz idealna pora na orzeźwiający spacer.

Jest zimno...Bardzo zimno.Glany zapadają mi się w tym białym morzu coraz głębiej i głębiej.
Drżę nie tylko z zimna,emocje powstają we mnie ja wstrząsy,jak błyskawice,które przecinają niebo i spadają na ziemię z przeraźliwym hukiem.
Grzmoty przenikają do głębi mojej świadomości
Przyśpieszam kroku,dalej drżąc.
I choć oczywistym jest ,że powinienem już wracać,to jednak dalej brnę przed siebie.
Wchodzę na mały most nad zamarzniętym stawem,nucąc jakąś melodię. Wychylam się i patrzę na nieruchomą taflę wody.
-Ai shiteiru...-Mówię cicho,a moje łzy łączą się z tymi zimnymi,spadającymi z nieba.
Chciałbym zniknąć w tym śniegu.
Chciałbym zniknąć i nie czuć już bólu.
Zamykam oczy i przypominam sobie tamtą scenę.
***
Siedziałem na kanapie co chwila zerkając na zegar i wyglądając przez okno.
Przygotowałem kolację,bo obiecałeś,że ten wieczór spędzimy razem.Chciałeś mnie w ten sposób przeprosić za ostatnią kłótnię. 
Kiedy wychodząc powiedziałeś,że wrócisz za dwie godziny,od razu wiedziałem,że przyjdziesz później...Ale spóźniać się już trzy? To dużo nawet jak na ciebie.
Wydzwaniać na twój telefon przestałem jakieś piętnaście minut temu,bo raz za razem odpowiadała mi tylko sekretarka.
Obdzwoniłem chłopaków,ale żaden oprócz Kai'a nie odebrał. Tanabe miał mi dać znać,gdy tylko się czegoś dowie,jednak ani razu nie wyświetli mi się jego numer.
Powoli zaczynałem wariować, a nawet zacząłem chodzić po mieszkaniu tam i z powrotem. Byłem w amoku,naprawdę nie przeżyłbym gdyby coś ci się stało.
Pamiętam świetnie to uczucie,kiedy drzwi do mieszkania otworzyły się z hukiem i wszedł do niego nie kto inny,tylko ty,Aoi...
Od razu,nie pytając o nic rzuciłem Ci się na szyję.Zacząłem płakać i prosić,żebyś już nigdy mnie nie zostawiał.
A ty?
Ty tylko delikatnie mnie od siebie odsunąłeś.
-Oj,Uru nie przesadzaj,dobrze?-Zacząłeś zdejmować buty.
-Jak to "nie przesadzaj"?! Wiesz jak się martwiłem?! Wiesz,jakie to uczucie,kiedy najbliższa osoba znika i nie ma się z nią kontaktu?! 
-Chyba nie jestem "najbliższą" i przecież nie zniknąłem...
-Właśnie,że tak!Nie odbierasz telefonu,a ja...-Zawahałem się kiedy napotkałem twoje pełne zniecierpliwienia spojrzenie,ale spróbowałem kontynuować-A ja zrobiłem kolację,chciałem żeby...
-Nie jestem głodny.-Oznajmiłeś krótko.
-Ale przecież mieliśmy  spędzić wspólnie wieczór...Obiecałeś!-Nie dawałem za wygraną.
-Wybacz,zmiana planów.Idę się położyć,ty też powinieneś odpocząć.-Odwróciłeś się do mnie plecami i powoli poszedłeś w stronę naszej sypialni.
Nie potrafię nawet powiedzieć co czułem w tamtej chwili...
Tak jakby ktoś dawał mi w twarz raz za razem,albo wytarł mną każdy minimetr podłogi w budynku PS Company.
Ostatecznie postanowiłem dowiedzieć się skąd ta nagła zmiana w twoim zachowaniu.
-Czekaj!-Położyłem ci ręce na klatce piersiowej,torując drogę do łóżka..
-Eh...Kouyou,ja naprawdę jestem zmęczony.-Chciałeś mnie odsunąć.
-Gdzie byłeś?-Powiedziałem w miarę spokojnie,uważając na to,by głos aż tak mi się nie zadrżał. Nic nie odpowiedziałeś,tylko uporczywie się we mnie wpatrywałeś.
-Gdzie Ty byłeś?
Odwróciłeś wzrok,zaciskając przy tym usta.
Znów poczułem coś mokrego na policzkach.Łzy. A obiecywałeś,że już nigdy nie będę przez ciebie płakał...Kolejna nic nie znacząca obietnica,kolejne twoje kłamstwo.
-Gdzie ty do cholery byłeś?!-Wrzasnąłem w przypływie gniewu chwytając cię za koszulę. Spojrzałeś na mnie przepraszająco.
-Gdzie?..-Ponowiłem pytanie,walcząc z bólem,rozrywającym mnie od środka. 
-U Kazuki'ego.-Powiedziałeś chłodno.Pokiwałem z niedowierzaniem głową.
-Po co?-Spytałem,zabierając ręce z twojego torsu.
-Chciałem z nim pogadać.Trochę się zasiedzieliśmy.To wszystko.
-Czemu nie odbierałeś telefonu? I o czym aż tak długo rozmawialiście?-Jakoś nie mogłem uwierzyć,że poszedłeś do gitarzysty poplotkować. Oczami wyobraźni już widziałem cię w jego łóżku.
-Kurwa,Shima! Kazu to mój najlepszy przyjaciel! To chyba normalne,że chcę z nim pogadać! I wiesz co? Mogę to robić kiedy chcę i nie pytać się o twoje pierdolone zdanie! On przynajmniej daje człowiekowi trochę pożyć!-Zacząłeś gwałtownie gestykulować.Wiedziałem,że jesteś wściekły,ale ja też miałem swój limit.
-To skoro jest taki cudowny,to się do niego wyprowadź! Z nim spędzają noce!
-A żebyś wiedział,żebym wolał!
-Tak?-Poczułem jak uginają się pode mną kolanai.
-Tak!-Wrzasnąłeś.
-W takim razie ci to ułatwię.-Przemknąłem koło ciebie,wziąłem kurtkę i wyszedłem,trzaskając drzwiami. Znów płakałem.
Ale twoje słowa nie zraniły mnie aż tak...Bo przecież często krzyczysz mi w twarz jak bardzo mnie nienawidzisz.
To,że nie chciałeś mnie zatrzymać zabolało najbardziej.Przecież zawsze siłą przytulałeś,mówiąc,że to więcej się nie powtórzy...A teraz?
Teraz biegłem przed siebie,łzy zaczynały zamarzać na moich policzkach. Biegłem dalej zostawiając wszystko za sobą. Ciebie również.
***
Czy to już koniec?-Spoglądam na zachodzące słońce.-Czy twoje uczucie do mnie już całkiem uleciało?
A może nigdy go nie było?
Może zawsze był tylko Kazuki,a ja byłem maskotką do przytulania?
Zapada zmrok,robi się ciemno.Powoli zaczynają zapalać się latarnie.
Robi się coraz zimniej,zaczynam się trząść.
-Kurwa...-Klnę na pogodę,siadając na brzegu ławki,podkulając pod siebie nogi.
Zrobiło się już zupełnie ciemno,a ja z zimna nie mam siły na najmniejszy ruch.
Przypominam sobie,jak zawsze w taką pogodę mnie przytulałeś,żeby choć trochę ogrzać.
-Yuu...- Pojedyńcza łza spływa mi po policzku,gdy przypominam sobie nasze  wspólne chwile.
***
-Kouyou,chodź...-Objąłeś mnie od tyłu,kiedy odpisywałem na sms'a.
-Gdzie kochanie?-Odwróciłem się i położyłem ręce na twojej szyi.
-Dobrze wiesz.-Zacząłeś całować mnie po szyi.
-Muszę się zastanowić...-Wymruczałem ci do ucha,muskając twoją szyję.
-Chcę Cię.Co tu do zastanawiania się?
-A jeśli ja nie chcę? Ach...-Jęknąłem kiedy twoja ręka powędrowała na moje kroczę.
-Chcesz,chcesz...-Wziąłeś mnie na ręce i zaniosłeś do sypialni.
***
Powoli zamykam oczy,tracę kontrolę nad swoim ciałem,powoli tracę świadomość.
Tak bardzo chciałbym jeszcze,żeby nasze usta spotkały się w pocałunku.Później nie bałbym się już niczego.Mógłbym nawet umrzeć.
Otwieram oczy.Półcień.Kształty których nie rozpoznaję.
Słyszę,że ktoś krzyczy...Na mnie?
Mam ciężkie powieki,oczy znów powoli zachodzą mgłą,jednak czuję jeszcze jak coś łapie mnie za ramiona,a potem w pasie.
Boję się,ale nie mogę nic zrobić.
Aby odzyskać spokój,przywołuję w myślach twoja idealną,uśmiechniętą twarz.
Patrzysz na mnie z miłością,jak kiedyś...
-Aishiteru Yuu...-Zamykam oczy i znów odnajduję ciemność.
***
Pierwsze co widzę,to twoja zmartwiona twarz,nade mną.
Niebo?
Nie,przecież nie byłbyś zmartwiony...Nie patrzyłbyś na mnie z takim smutkiem,więc co?
-Yuu? Czy ja nie żyję?-Powiedziałem cicho.
Ty tylko nachyliłeś się i mocno mnie przytuliłeś,zaczynając płakać.
Nie wiedząc co się dzieje zacząłem głaskać cię uspokajająco po plecach.
-Kouyou...Ja cię tak strasznie przepraszam! To co mówiłem...To nieprawda,Kou-chan,ja kocham tylko ciebie! Proszę nie zostawiaj mnie...Przepra...
-Ciii...-Przerwałem ci,bo poczułem,że mi również napływają łzy do oczu.-Wiem,nic się przecież nie stało...-Spojrzałem ci w oczy i musnąłem twoje rozchylone lekko usta.
-Kouyou...-Mocniej mnie pyrzytuliłeś.-Wybacz mi proszę.Obiecuję,już nigdy ni....
Przerwałem ci,łącząc nasze uta w czułym pocałunku.
Wiedziałem,że to najprawdopodobniej kolejna nic nie znacząca obietnica,ale tak bardzo chciałem ci  wierzyć...
Kocham cię  zbyt mocno,żeby móc odejść. Jesteś dla mnie jak powietrze,niezbędny do życia.
Niezależnie ile razy byś mnie zostawił,ja  i tak zawsze będę chciał  wracać.
-Aishiteiru...-Wymruczałem ci do ucha,kiedy przestaliśmy.
Zjechałeś rękami na moje biodra,okrywając moje ciało.
-Kouyou,jesteś za dobry...Jak możesz kochać takiego dupka?-Gryziesz płatek mojego ucha.
-Ale jesteś moim kochanym dupkiem...-Objąłem cię za szyję.-Ale mam jedno pytanie...
-Tak?
-Jak znaleźliśmy się w moim mieszkaniu i czego jestem w samych bokserkach?-Ocieram się o ciebie,dokładnie podkreślając ostatnie słowa. Jęczysz cicho.
-Zostawiłeś u mnie klucze i komórkę...A leżysz rozebrany,bo wtedy człowiek szybciej się rogrzewa.A teraz prześpij się trochę,bo na pewno,jesteś zmęczony. Poczekam aż zaśniesz.
-A potem?-Pytam cicho.
-Potem muszę wyjść na chwilę,ale nie martw się,wrócę. Jeśli nie wierzysz to...
-Wierzę.-Ziewnąłem przeciągle.-Ale zostań,dopóki nie zasnę...
Uśmiechasz się i kładziesz koło mnie,a ja wtulam się w twój tors,na powrót zaciągając się twoim zapachem.
Po paru minutach zasnąłem.
***
Otwieram oczy,obudzony przez głośne pukanie do drzwi.
Wstaję i podbiegam w tamtym kierunku,mając nadzieję,że to Ty.
Kiedy otwieram drzwi,widzę twoją uśmiechniętą twarz.Również się uśmiechem i zapraszam cię do środka.
-Jednak dotrzymałeś słowa.-Wtulam się w ciebie,szukając twoich ust.
Ułatwiasz mi zadanie i wpijasz się w nie.Twoje wargi są zimne,ale tylko przez chwilę,bo rozgrzewają je moje.
Po chwili,odsuwasz się ode mnie,ciągle się uśmiechając.
-Yuu,czemu przerwałeś?-Pytam,chcąc wznowić zabawę.
-Muszę cię o coś zapytać...Ale najpierw....Kochasz mnie?
-Co za głupie pytanie...
-Jednak chciałbym znać odpowiedź.
Wciągam powietrze,za chwilę głośno je wydychając.
-Oczywiście,że cię kocham. Kocham ponad życie i niezależnie co powiesz lub zrobisz,to się nie zmieni.-Uśmiecham się do ciebie.
-W takim razie...-Klękasz przede mną,a ja w osłupieniu patrzę,co robisz.
Wyjmujesz z kieszeni jakieś pudełeczko,otwierasz je...Pierścionek?!
-Kouyou, kocham cię i chciałbym,żebyśmy byli razem już zawsze,dlatego.....Wyjdziesz za mnie?-Mówisz,patrząc na mnie z miłością.
Łzy zaczynają spływać mi po policzkach.
-Kou?-Wstajesz i patrzysz na mnie ze smutkiem.-Zrobiłem coś nie tak?
-Nie! Oczywiście,że nie! Ale..to takie...Cudowne! Yuu,oczywiście,że się zgadzam! Kocham cię.-Mówię,po czym wskakuję na ciebie,oplatając nogami w pasie.
Jedną ręką podtrzymujesz mnie,a drugą wkładasz pierścionek na palec.
-Piękny...-Szepczę ci do ucha.-Dziękuję Yuu,tak się cieszę!
Łza spływa mi po policzku
-Ja też kochanie,ale proszę nie płacz już.-Scałowujesz pojedyńczą łzę, po czym przyciskasz mnie do chłodnej ściany.
-Ymmmm-Jęczę przeciągle,czując twoje usta na mojej szyi.-A może uczcijmy to jakoś?-Zaczynam poruszać opływowo biodrami.
-Świetny pomysł...-Szepczesz ,przenosząc mnie na stół w kuchni,po drodze pozbywając się już wszystkich ciuchów.
Kładziesz mnie delikatnie na stole,a ja rozchylam przed tobą nogi. Widzę już jaki jesteś podniecony...Ja zresztą też.
Nachylasz się nade mną,i zaczynasz namiętnie całować. Zaczynam cię gryźć,odwzajemniasz mi się tym samym. Wszystko staje się szybsze i bardzie zmysłowe,pożądanie bierze górę,przepełnia nas od stóp do głów. Zaczynam się o ciebie ocierać,a ty jęczysz mi w usta.
Nagle czuję jak coś twardego napiera na moje wejście,rozchylam nogi jeszcze bardziej.
Wchodzisz we mnie,znów czuję ten charakterystyczny ból.
-Spokojnie,rozluźnij się.-Głaszczesz mnie uspokajająco po wewnętrznej stronie ud.
Wzdycham kiedy,zaczynasz powoli się we mnie poruszać. Gdy przyzwyczaiłem się do twojej obecności,wychodzę ci naprzeciw.
-Mocniej!-Krzyczę,znów się ocierając,jęczysz przeciągle.
-Jak sobie życzysz,kotku.-Mruczysz,podgryzając moje sutki.
Zaczynasz przyśpieszać,a ja wiję się pod tobą wrzeszcząc z rozkoszy.
-Aoiii!! Mocniej!-Krzyczę.
Nasze ruchy stają się coraz bardziej chaotyczniejsze.
-Aaaa! Taaak! Tak,o boże! Aoi,jeszcze raz! O tam!!-Wyginam się,kiedy trafiasz w mój czuły punkt.
Wydajesz z siebie przeciągły jęk,kiedy czujesz jak co chwila zaciskam mięśnie.
Stół rusza się w takt twoich pchnięć. Doprowadzasz mnie do szału ciągle przyśpieszając i stymulując mnie jedną ręką.
Jeszcze parę pchnięć  i dochodzisz,bardzo obficie mnie zalewając. Ja chwilę potem brudzę ci podbrzusze  białą spermą.
-To było...coś.-Mówisz,znów biorąc mnie na ręce i oglądając nasze pozostałości na stole.
-Lubię takie coś...Biedny stół...-Przytulam się do ciebie.
-Biedny to ty jesteś...Nie będziesz mógł jutro siadać,a przecież mamy próbę...-Całujesz mnie w czoło.
-Za coś takiego,warto trochę pocierpieć....
Ostatkiem sił poszliśmy jeszcze wziąć prysznic i położyć się na łóżku.
Kładziesz się koło mnie a ja jak zawsze się do ciebie przytulam.  Delikatnie mnie całujesz,obejmując w pasie.
-Aoi?-Pytam,kiedy kończymy pocałunek.
-Hm?
-Czy my...Weźmiemy ślub?-Rumienie się,gdy to mówię.
-A chcesz?-Uśmiechasz się szeroko. Kiwam głową na potwierdzenie.
-Dobrze...Ale uprzedzam,że panną młodą jesteś tutaj Ty.
-Ok-Uśmiecham się.-Ale będę musiał wyrobić nowe dokumenty...
-Dlaczego?
-No bo będę się nazywał Kouyou Shiroyama!
-Mmmm...Jak ładnie....-Zaśmialiśmy się.
Rozmawialiśmy jeszcze długo,o tym,co na pewno zmieni się w naszym życiu.
Po paru godzinach,jednak zasnęliśmy wtuleni w siebie.
                                                             ***
-Kochanie idź już i przeproś za spóźnienie,a ja wezmę,sprzet.-Mówię do ciebie.
Kiwasz tylko głową,przybliżasz i rozchylasz usta,domagając się pocałunku. Całuję cię bardzo namiętnie,dając namiastkę tego,co zamierzam z tobą zrobić po próbie.
Kiedy oderwaliśmy się od siebie,oblizujesz jeszcze palec na którym nosisz pierścionek,dowód mojej miłości do ciebie.
Patrzę jeszcze jak kręcisz tyłkiem idąc w stronę wejścia do PC Company.
Zabieram sprzęt,zamykam auto i podążam za Tobą.
-Gratulacje!-Reita podszedł do mnie z uśmiechem,a Kai poklepał po plecach,kiedy tylko wszedłem do pomieszczenia.
-To kiedy ślub? Mogę wam zaprojektować garnitur i sukienkę? Chcę być świadkiem!!-Ruki zaczął skakać koło mnie,co chwila o coś pytając.
Oczywiście nie miałem żadnych wątpliwość skąd wiedzą,że Uru jest teraz moim narzeczonym.
Jak na zawołanie  znalazłeś się koło mnie,całując w policzek.
-Uruha,mogę zaprojektować Ci sukienkę? Mogę?! Mogę?! Proooszę!!
-Możesz.-Uśmiechnąłeś się do niego,przysuwając się do mnie jeszcze bliżej. No,no... Byłeś naprawdę odważny,że pozwoliłeś mu na to. Choć znając wokalistę,zaprojektuje ci najbardziej wyuzdaną miniówę,jaką kiedykolwiek widziałeś. Ale mi to oczywiście nie przeszkadza....Objąłem cię  w pasie,dziękując,za gratulacje,a gdy inni już poszli,przyciągnąłem cię pocałunku.
Zaczął delikatnie podgryzać moją dolną wargę,na co odpowiedziałem mu tym samym.
Kiedy skończyliśmy,otarłeś się o mnie i przygryzłeś prowokująco wargę.
-Mmmm.Widzę,że jesteś dzisiaj strasznie niewyżyty..-Klepnąłem cię w tyłek,na co jęknąłeś.
-Twoja wina!-Uśmiechnąłeś się-Mogę mieć do Ciebie prośbę?
-Co tylko chcesz,kochanie.
-Zajmij się mną w domu...-Powiedziałeś cicho,oblizując wargę.
-Z chęcią...-Znów zaczęliśmy się całować.
-Ej nie za dobrze wam tam?!-Kai zaczął się śmiać.-Moglibyście ruszyć wasze czcigodne dupy i przyjść!!-Wydarł się,z uśmiechem. Boże,czemu on się tak do wszystkich szczerzy? Nie bolą go po tym mięśnie twarzy.
Wziąłem cię za rękę i posłusznie poszliśmy za Leader-sama.
W czasie gry,nie mogłem przestać patrzeć na ciebie patrzeć.
Jesteś mój...Tylko mój...
Kocham cię i zrobię dla ciebie wszystko,Kouyou. Nawet jeśli oznaczałoby to,że muszę przeżyć ślub i wesele zorganizowane przez wokalistę.
Dzięki tobie,nie boję się już przyszłości,bo wiem,że spędzę ją przy twoim boku. 

9 komentarzy:

  1. E tam, ja lubię jak jest dużo seksu, w opkach. Zbereźnica, ze mnie, nie? A tak poza tym, to dziękuję za dedykację <3 Słodkie, takie puchate, milutkie w czytaniu opko, uwielbiam takie ^-^ Życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. ojej, dziękuję <3 (i wystarczy Ina)
    podoba mi się taka kompozycja opka ;)
    A teraz kilka słówek : to było słodkie i takie puchate i troszkę smutne, lecz podoba mi się coś takiego (tak nie jestem całkiem normalna i lubię ból) ...
    Za dużo seksu tylko jeszcze więcej plusów daję x3
    PS: Lubię to zdanie "Chciałbym zniknąć i nie czuć już bólu"
    Ps2: ciekawi mnie jak to widziałaś <3

    OdpowiedzUsuń
  3. btw. ciekawy masz zegar na blogu, ja mam godzinę 1.33 a.m a przy komie pokazuje 16.33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chciałam,żeby było smutno,ale w sumie tak też jest dobrze :) U mnie nawet godzina jest inna? O.o Fantastycznie xD

      Usuń
    2. Jeszcze jedno brakuje mi tu : Ruki x Uruha (4 cz.) orza Loneliness (KaimjoxTeru) ^.^

      Usuń
  4. Dziękuję za dedykację, ale jestem sHu, i nie mogę się inaczej podpisać, bo Wordpress dziwnie współpracuje z Bloggerem.
    Pucatyyy początek dniaa mi załatwiłaś ♥
    Seks nie jest zły, chyba że się przesadzi tak, że opowiadanie będzie polegało w 98% seksu, 1% dialogu i 1% normalnego opisu, bo wtedy robi się przesadzony lemon, a nie każdy to lubi.
    Życzę weny, i serio mi się podobało. Jak dla mnie to nie jest "odgrzewanie kotletów"

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubie twój styl pisania, a każdy czyta to tylko dla seksu no i na fabuły, ale i tak seks jest najważniejszy. Dziękuje za miły komentarz, nie spodziewałam się, że taka osoba jak ty czyta mego bloga

    OdpowiedzUsuń
  6. ok dopiero dzisiaj mam czas to przeczytac...
    SEX JEST DOBRY! sex jest baaardzo dobry!
    opko mi sie podobalo (jak zwykle) lajtowa chodz na poczatku troche smutne... biedny Urus zamartwial sie... niemogl powiedziec co innego? ale go znalazl i jest git.
    ah i te oswiadczyny... SWEET ...ale znow niewyobrazam go sobie w sukience xD
    WIECEJ SEKSU!

    P.S. ok, zostala mi jedna seria do skomentowania xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hah, Ruki mały projektant :3
    To było mega urocze!!
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń