wtorek, 14 sierpnia 2012

Shinjitstu


Paring: Przeczytajcie,to się dowiecie.
Typ: Oneshoot

Opis: To taki mały eksperyment. Opowiadania z punktu widzenia Kai'a,za którym naprawdę nie przepadam...Ciekawe doświadczenie.
Ostrzeżenia: Wulgaryzmy... ._. I przepraszam,za to białe,ale nie wiem,jak to zlikwidować ><

UWAGA:Informacje zawarte w tym opku,są wzięte z wywiadów i ciekawostek dotyczących zespołu. I faktem jest,że tG miało taki moment,gdzie naprawdę myślano o końcu zespołu.
Od Autora: Więc...Zarzucono mi,że jestem bardzo nieoryginalna,dlatego napisałam poprzednio "Akai...",jednak możliwe,że faktycznie przesadziłam...Ale miałam wenę i telefon,więc napisałam i wstawiłam. 

Z tym jest inaczej. Może nie jest podniecające,ale moim zdaniem trochę...Prawdziwe (stąd tytuł) i raczej nie przesadzone.
Z góry przepraszam za błędy,ale BETA wciąż poszukiwana...
Miłego czytania.
Dedykacja: Tym razem dla Aoi,bo ponoć mnie kocha :) Odwzajemniam kochana ♥☺

Powoli przemierzam,tak dobrze znane mi korytarze PS Company.

Właśnie idę do sali,w której tylko my mamy próby.Oczywiście  jako czołowy zespół mamy największe studio w całym budynku.
To tam wszystko się zaczęło i tam najprawdopodobniej się skończy.Wchodzę do pomieszczenia,na powitanie widząc płaczącego Uruhę zczerwonym policzkiem i puszką piwa.Ten widok stał się już moją codziennością...

Uru tylko pod publikę udaje bardzo poważnego,opanowanego,mającegowszystko gdzieś,jednak tutaj,przy nas ta maska opada,ukazującprawdziwego Kouyou.Cicho kładę torbę na stole,nie próbując pocieszać blondyna.Już nie.Nie pytam też co się stało,bo dobrze wiem.Znam już ten scenariusz na pamięć...


Aoi przyszedł do Shimy się wyżalić,po zerwaniu z kolejną panną i przyokazji zatopić smutki w ciele Kouyou.Dosłownie...On oczywiście oddaje się mu bezgranicznie, ślepo wierząc w jego czułe słówka i wciążmając nadzieję,że wreszcie przejrzy na oczy. 

Nawet ja czasem zastanawiam się jak ślepy lub głupi musi być Shiroyama,żeby nie widzieć miłości jaką darzy go gitarzysta prowadzący...Wystarczy,że Yuu kiwnie palcem,a Kou już rozkłada przed nim nogi.Myślą,że nie widzę,jak "przypadkowo" biorą klucz do garderoby po koncertach.Niebieski rżnie go jak dziwkę,obojętnie gdzie,obojętnie kiedy,a potem krzyczy mu w twarz,że jego była robiła to trzy razy lepiej i nie wie czemu zawraca sobie głowę taką szmatą jak on.Teraz pewnie zaciąga się papierosami przed wytwórnią,myśląc jakim jestsukinsynem.Po próbie go przeprosi,Takashima jak zwykle wybaczy i jutro znówzastanę go na kanapie,płaczącego.

Jego szara rzeczywistość...Nie wiem ile jeszcze da radę.Ostatnio coraz trudniej się  z nimrozmawia,izoluje się od nas.Nie ma już tego "starego Uru",którego znałem.Obecnie jest tylko cień człowieka.Zabaweczka Yuu,dobrze grająca na gitarze.


Naglę słyszę jakiś huk,wzdycham cicho i idę w stronę źródła hałasu. Nie trudno się domyślić,kto nim jest...


-Ty cholerny sukinsynie! Jak  Ty możesz mi to robić?! Nienawidzę cię!-Wokalista wrzeszczy i rzuca w  Reitę wszystkim co ma pod ręką. 
Widzę na podłodze  roztrzaskane butelki. (No np.po Tymbarku xD dop.Tłumacz)
-Nie kurwa! Ty jesteś jakiś nienormalny! Ja pierdolę,ja tu o twoje życie i zdrowie walczę,a ty co?! Padałowaty debil!-Reita krzyczy,unikając tym razem wielkiej,różowej torby.
 Swoją drogą nigdy bym nie przypuszczał,że maleństwo ma tyle siły i potrafi zrobić takie spustoszenie w studio. 
-Ja pedałowaty?! Ty skurwielu!! A kto się ze mną pieprzy!! Nie ty czasami?! Poza tym..Oddawaj mi kurwa te fajki!-Tym razem Takanori wskakuje na Reitę i lądują na ziemi.
-Nie! Spierr...!-Reita uderza Ruki'ego w plecy,nie chcą zrobić mu dużej  krzywdy.
A ja?
Ja tylko stoję i patrzę,na ten samobójczy cyrk. Nie będę ich od siebie odrywał,nie będę straszył Matsumoto szpitalem i końcem działalności,jak nie przestanie palić. 
Nie będę,bowiem,że jutro znów będzie tak samo,a za jakieś pół godziny znajdę ich,obściskujących się na kanapie,bądź stole.
-To może zacznij sobie żyć z naszym kochanym sir'em leaderem skoro u mnie ci tak źle!-Akira siada na wokaliście okrakiem.-No dawaj,trzymam go dla ciebie! Zacznij go pieprzyć!-Tym razem zwraca się do mnie.
 Ruki zaczyna płakać,a ja patrzę basiście w oczy,powstrzymując się,żeby nie dać mu w twarz. Nie dam się sprowokować,bo wiem,że robi to specjalnie.Nigdy do końca mnie nie zaakceptował,więc wciąż mnie atakuje.
-No dawaj! Jest twój!! Zerżnij go sobie! Co?! Nie chcesz?!-.Szarpie zapłakanego wokalistę za włosy.
-Rei-rei,proszę...-Taka przytula się do blondyna,jednak ten go odpycha.
-Zamknij mordę,dziwko! No Tanabe,co jest?! Czyżbyś tak jak ja teraz brzydził się Matsumoto?!
-Nie.-Mówię głośno i dobitnie.
Przechodzę koło nich,prawie biegnąc w stronę tylnego wyjścia.Patrzą na mnie ze zdziwieniem. Czy to takie dziwne,że mam dość?
Że to za dużo nawet jak na mnie,leadera?
Wychodzę,trzaskając drzwiami i siadam na schodku,zaczynając masować skronie.
Zastanawiam się kiedy straciłem kontrolę....I kiedy the GazettE stało się tak obce...
Zaczynam pogrążać się we wspomnieniach. Przypominam sobie to jacy byliśmy,zanim staliśmy się tacy sławni.
Wtedy jeszcze mieliśmy marzenia...
I wtedy  jeszcze byliśmy dla siebie tylko bliskimi przyjaciółmi...Czy to nas zniszczyło?
Nie wiem...
Wiem tylko,że kiedyś nic nie było tak skomplikowane.
A może to ja mam złe podejście?...A jeśli,oni już nie chcą,co jeśli się zmuszają...?Znów patrzę na nasze nieświadome i uśmiechnięte twarze.***
-Kai-sama?-Słyszę,po parunastu minutach rozmyślania o przeszłości. 
-Hmm?-Spoglądam na uśmiechniętego Kouyou,obejmowanego przez Shiroyamę. Za nimi stoi woklaista wtulony w Suzuki'ego.
Cóż za niespodzianka...
-Gomene...-Mówią chórem. 
Nie powiem,coraz lepiej im to wychodzi.
-Zmienimy się...Naprawdę...-Zaczyna Uruha,ściskając rękę swojego ukochanego.
Krzywię się lekko na ten widok.
-Leader-sama,ja obiecuję... Jeśli nie dotrzymam słowa,proszę wywal mnie z zespołu.-Aoi patrzy mi w oczy,a Shima spuszcza wzrok.
 No brawo Yuu...Nieźle kombinujesz...Przecież dobrze wiesz,że cię nie wywalę.
 I wiesz co? 
Gdyby nie Uruś to zrobiłbym to już dawno...
 I bądź pewien,że zrobię gdy tylko mu przejdzie...

-Tanabe...-Przenoszę wzrok na Rei'a. Jestem ciekawy co on ma mi do powiedzenia.
-Sorry stary,nie powtórzę tego.-Uśmiecha się nieznacznie,a Ruki całuje go  w policzek.
Pożygam się zaraz....
-Kai-kun...-Wokalista wychodzi na środek.-Mu naprawdę przepraszamy...Przecież wiesz,że zespół to dla nas wszystko...Bez niego nie byłoby nas...Nic by nie było...-Znów patrzy na basistę. 
Mam ochotę prychnąć,ale tego nie robię.
-Jako the GazettE obiecujemy,że nigdy więcej tak nie zrobimy.-Kontynuje i  uśmiecha się,a reszta przytakuje.

Kolejne puste słowa,kolejna nic nie warta obietnica.
Chciałbym im wierzyć,ale nie potrafię. 
Jedyne co w tej sytuacji umiem zrobić to uśmiechnąć się nieszczerze i powiedzieć:

-Ok,ale żeby mi to było ostatni raz.
Widzę teraz ich nieco starsze,uśmiechnięte twarze, Reita klepie mnie po plecach.
Uśmiecham się,tym razem szczerze,bo zespól to jednak zespół.
To właśnie to sprawiło,że jesteśmy rodziną.Trochę patologiczną,przyznaję,ale jednak rodziną.
I pomimo tego wszystkiego dalej funkcjonujemy.
Dalej jesteśmy razem ,dalej robimy,to co kochamy.Takanori jest głównym filarem podtrzymującym to wszyko.
Ja tylko ubezpieczam tyły.
Ale zastanawia mnie tylko...
Jak długo ta konstrukcja jeszcze przetrwa...


P.S....Szukam kogoś na betę i jeśli ktoś by miał ochotę na wspólne popisanie,to zapraszam! :D Wszystkie pomysły ( i paringi) z góry przyjmuję.
Piszcie,jeśli chcecie :)

17 komentarzy:

  1. muhahaha ale to fajne... ja ci mówi, Aoi cię kocha tylko dlatego, że piszesz Aoihy xD więc PISZ ICH WIĘCEJ!
    i życze ci powodzenia w znalezieniu bety...

    ZAWALISTE TO <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie, bardzo świetne. Tak trochę smutkiem mi zajechało, ale jestem pesymistką, więc się nie przejmuj:). Bardzo mi się podobało i czekam na następną notę.
    Pozdrawiam^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Zacne, Milordzie (tak, nie mogłam się powstrzymać XD).
    Podobało mi się, takie trochę inne od wszystkich ficków jakie tu masz. *-* Dobiła mnie tylko różowa torba, rzucona przez Rukiego. XDD On rozwala system! >D
    Weny i powodzenia w poszukiwaniu bety! : 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję...No,ale on serio ma różową torbę xDD Wgl,mnie rozwaliło,to,że ja Gazetto znam już przeszło 5-6 lat,a o tym,że Uru znów jest alkoholikiem to się teraz dowiedziałam...A te narkotyki,to w sumie stara sprawa jest xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawy pomysł na powód rozpadu zespołu. Ja nie dawno szukałam kogoś to pisania bloga tylko chodziło mi o założenie drugiego, bo ten co wcześniej chciałam prowadzić sama. Mogę z tobą prowadzić bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak? *_* Byłoby super :D

      Usuń
    2. mój numer gg 10061959 jak chcesz to pisz

      Usuń
    3. Kurde,a ja tu na netbook'u gg nie mam ; ;

      Usuń
    4. więc to moja strona http://alicenine-gazette-yaoi.blog.onet.pl/ napisz komentarz czy coś jakoś się dogadamy

      Usuń
  6. Haaaa, wielbię tego ff. Świetny pomysł.
    I w ogóle, tak mnie kuło w sercu, jak czytałam o Uru @@ Dobra, uwielbiam takie pesymistyczne opowiadania. Chcę więcej takich ;w;

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja podnosiłam łapkę, że mogę być betą *smutna minka*
    a teraz co do shota :
    -'Wystarczy,że Yuu kiwnie palcem,a Kou już rozkłada przed nim nogi' taak, to zdanie mi się spodobało >.<
    - oj ten fakt o Uru zabolał, ogólnie cała ta sytuacja
    -Kolejne puste słowa,kolejna nic nie warta obietnica - niestety ale znam to i to, aż za dobrze :/
    Podsumowując podobało mi się, szczerze

    PS: masz dwa blogi, ne? bo chyba dzisiaj do mnie dotarło -_-"

    OdpowiedzUsuń
  8. ...Będziesz betą! :D
    No właśnie nie mam,bo z Mi-cian się pokłóciłyśmy,ona chciała tego zamknąć,a ja kategorycznie odmówiłam i przeniosłam opka na tego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ach, już pamiętam. To przez porę trochę mi się pomieszało.
    beta xD *idzie przepisywać opko*

    OdpowiedzUsuń
  10. Biedny Kaiii TT^TT Czemu go nie lubisz?! To jest taki słodki facet <3 I te jego dołeczki o.o
    Jak coś, to możesz do mnie pisać, jak byś chciała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Hah, no niezłe... Chociaż trochę smutno mi się zrobiło przez końcówkę :3
    //Yuuko-san

    OdpowiedzUsuń