czwartek, 2 sierpnia 2012

Sweet Perfection


Paring:Aoiha
Typ: Oneshoot
Opis: Trochę tekstu i...Seks,seks,seks...
Miłego czytania.

___________

Szedłem powoli szkolnym korytarzem,nie zważając na przezwiska i komentarze,jakimi mnie obdarowywano. Szkoła zaczęła się dopiero tydzień temu,a ja już marzyłem o jej końcu. Kopnąłem jakąś puszkę,która znalazła się na mojej drodze do klasy,gdzie odbywały się lekcje japońskiego. To był zdecydowanie najnudniejszy i znienawidzony przeze mnie przedmiot,a pech chciał żeby moim nauczycielem prowadzącym była właśnie nauczycielka japońskiego. 
Jak zwykle wszedłem do klasy pięć minut po dzwonku z ciepiętniczą miną.
-Och,witamy szanownego pana Shiroyamę! Jakże się cieszymy,że zaszczycił nas pan swoją obecnością.
-Ta,mi też miło panią widzieć.-Uśmiechnąłem się do tej jędzy.
Skierowałem się do mojego ukochanego miejsca w ostatniej ławce pod oknem,które zajmowałem od 2 lat . 
Po 10 minutach "wykładu" drzwi z impetem otworzyły się i do klasy wszedł nieznany mi... Chłopak?
-Przepraszam,za spóźnienie.
Tak,na pewno chłopak. Ym...W dodatku miał cholernie pociągający głos i niewątpliwie był śliczny.
Miał bardzo długie rzęsy,duże,brązowe oczy,podkreślone czarną kredką i idealnie ułożone włosy.Spojrzałem na jego usta. Były dość wydatne,a górna warga zdawała się być nieco opuchnięta,choć w rzeczywistości nie była. 
Był drobny,a jego nogi wpedziły by w kompleksy niejedną dziewczynę, co podkreślił wkładając czarne,chyba skórzane rurki i koszulę pod kolor. 
Jego szyję zdobiły dwa naszyjniki, i obowiązkowo pieszczocha.
No,no...Miał nawet odpowiednie buty....Glany, dwudziestki! Ideał...
-Nic nie szkodzi.Proszę państwa to jest nasz nowy uczeń.Przedstaw się wszystkim.-Zaszczebiotała klasowa zmora.
-Takashima Kouyou.-Powiedział niemalże z prychnięciem.
-Dobrze,a skąd jesteś?
-Z Kanagawy...Moi st..rodzice kupili tu dom.
-Wyśmienicie.A jak szło ci w poprzedniej szkole?Słyszałam,że byłeś dobry z japońskiego.-Teraz to ja prychnąłem. Takashima zerknął na mnie,a ja spojrzałem mu wyzywająco w oczy.
-Dość dobry. 
-Yhm..To mam nadzieję,że będziesz jednym z moich lepszych uczniów. A teraz wybierz sobie miejsce.-Powiedziała i usiadła  za swoim wielkim biurkiem. 
Jeszcze raz spojrzałem na nowego, a kiedy nasze spojrzenia znów się spotkały,uśmiechnął się pod nosem i  podszedł do mojej ławki.
-Hej...Mógłbym się do ciebie dosiąść? Wiesz,nie chciałbym siedzieć sam...-Zrobił smutną minkę.
-Luz,siadaj.-Wziąłem torbę z krzesła obok.
-Dziękuję...-Powiedział cicho po czym wypiął się do mnie,poprawiając rozwiązane sznurówki.
Nie mogłem odwrócić wzroku,choć doskonale wiedziałem,że tylko mnie podpuszcza. Udało mu się.
-Ładna dupa z ciebie...Jestem Yuu,ale mów mi Aoi.-Powiedziałem mu na ucho,kiedy już usiadł.
Obserwowałem jak jego policzki stają się czerwone.
-W takim razie mów mi Uruha.-Znów spojrzałem na jego usta...Wydawały się takie miękkie...Wręcz idealne do całowania.
-Ymm..Śliczny...Pasuję Ci..-Zamruczałem. Obserwowanie jego reakcji było lepsze niż oglądanie kablówki. 
-Dziękuję...Ty też jesteś...Całkiem,całkiem...
-Przystojny? Tak,wiem.-Puściłem do niego oko.
Reszta lekcji minęła mi na przyglądaniu się Urusze i gadaniu z nim o wszystkim.
Przez cały dzień nie odstępowałem go na krok.Siedzieliśmy razem na wszystkich lekcjach oprócz chemii i fizyki.
Jednak pomimo upływu czasu,który ze sobą spędzaliśmy,byliśmy jeszcze na etapie przyjaciół i nawet się nie całowaliśmy,co wpędzało mnie w głęboką depresję.
Postanowiłem coś z tym zrobić...
                                                    ***
-Ej! Shima,skarbie!-Krzyknąłem i zacząłem biec w stronę Uru. A to mała menda,przecież prosiłem żeby na mnie zaczekał. Kiedy do niego dobiegłem,zauważyłem jak kręci swoim seksownym tyłeczkiem i dałem mu mocnego klapsa.
-Ała! Aoi,debilu! Co robisz?-Chciał mnie kopnąć,ale uniknąłem ciosu i gdyby nie mój refleks Uruha zapewne leżałby teraz na chodniku.
-Miałeś na mnie poczekać..-Moje ręce zjechały na jego biodra.-Poza tym...Czy potrzebuję jakiejś specjalnej zgody,żeby móc cię trochę podotykać?
-Tak!-Krzyknął,próbując mi się wyrwać.
-No to może pan niedotykalski da się zaprosić,do kina,hmmm?-Zamruczałem mu do ucha.
Ku mojemu zaskoczeniu Takashima objął mnie za szyję i przybliżył się na tyle, że nasze twarze dzieliło parę centymetrów. Zaledwie kilka małych centymetrów od tych idealnych ust...
-Wiem co kombinujesz...-Musnął ustami moje ucho.-Ale musisz się postarać...Bądź o 17...Czekam...-poczułem jego wargi na swojej szyi.
Nie mogłem nic powiedzieć,stałem i patrzyłem jak młodszy odchodzi z uśmiechem na ustach,dopóki nie zniknął za zakrętem.
-Oj,postaram się,zobaczysz.-Odwróciłem się i szybkim krokiem poszedłem do siebie.
***
Szybko wszedłem do swojego mieszkania. Tak,mieszkałem sam,bo matka wywaliła mnie,jak dowiedziała się,że drugi raz nie zdałem do następnej klasy. (No przepraszam,musiałam jakoś wyjaśnić,dlaczego Aoi, jest w tej samej klasie co Kou,będąc od niego o 2 lata starszy dop.Autor).
Jednak teraz moja średnia nie spadała poniżej 4,0 , co było zasługą chłopaka o niesamowicie dużych i brązowych oczach.
Wziąłem szybki prysznic,ułożyłem i lekko natapirowałem włosy,po czym zrobiłem dość ostry makijaż. Ubrałem czarne,ciasne spodnie i białą koszulę. Sprawdziłem jeszcze czy mam portfel,klucze i telefon i prawie wybiegłem z domu.
***
Tak jak przewidziałem były straszne korki i pod domem Kouyou znalazłem się 20 minut po czasie. Pech chciał,żebym mieszkał w samym centrum,a on na drugim końcu miasta.
Wziąłem głęboki wdech i zapukałem do drzwi jego domu.
Po paru minutach czekania  drzwi w końcu się otworzył,a moim oczom ukazał się obiekt moich westchnień Myślałem,że dostanę ślinotoku na jego widok.
Modelka jak zawsze miał perfekcyjnie ułożone włosy,mocno podkreślone oczy i pomalowane rzęsy. Założył fioletową bluzkę i dopasowane czarne legwarmersy. Odważnie...
-A już myślałem,że nie przyjdziesz...-Młodszy zrobił smutną minkę.
-Sorry,korki były.Aż tak źle o mnie myślisz?-Delikatnie objąłem go w pasie,na co lekko drgnął.
-Nie...-Przytulił się,a ja mocniej go do siebie przyciągnąłem,głaszcząc po plecach.
-To co? Idziemy?-Powiedziałem,kiedy się od siebie odkleliliśmy.
-Ok.
Wsiedliśmy do auta,odpaliłem i zaczęliśmy jazdę.
Wybrałem okrężną drogę,dzięki której omineliśmy największe korki.
Dojazd zabrał nam jakąś godzinę,ale jak na tokijskie warunki to był niemal cud.
Kiedy byliśmy już na miejscu,Uruha zaczął czytać tytuły filmów i wymusił wybór jakiegoś romansidła gdzie grała jego ukochana aktorka. Na początku nie chciałem się zgodzić,ale wystarczył jeden jego uśmiech i byłem gotów poświęcić te dwie godziny.
Po kupnie biletów,ustawiłem się w kolejce po dwie Cole,podczas gdy Shima i torby czekały na mnie przy małym stoliczku.
Będąc przy kasie,zauważyłem,że do Kouyou podszedł jakiś koleś i bezwstydnie z nim teraz flirtował.
-Zabiję gościa...-Chłopak podający mi Colę skrzywił się lekko. że
Niewiele myśląc podszedłem do rozmawiającej parki,położyłem Cole na innym stoliczku i objąłem Ślicznego w pasie. Stał do mnie tyłem,więc nie mógł nic zrobić.Bezceremonialnie wpiłem się w jego usta,przygryzając mu dolną wargę.
Był w niezłym szoku i próbował się wyrwać,na co mocniej go do siebie przyciągnąłem,pogłębiając pocałunek. Tak jak się spodziewałem miał miękkie i słodkie usta.
Położyłem mu jedną rękę na biodrze,drogą przytrzymując go za szyję,żeby nie mógł mi się wyrwać.Przejechałem językiem po jego dolnej wardze.Shima drgnął tylko.
Czułem,jaki jest spięty,ale dalej gwałciłem jego usta. Niestety zapomniałem,że Uruha to Uruha...
Poczułem,że coś boleśnie wbija mi się w wargi.
Ów czymś  były oczywiście ząbki Kouyou,który perfidnie mnie gryzł,żeby tylko się oderwać.
Ale nie ze mną te numery...
Zacząłem mocno gryźć jego wargi. Ten masochista nie przestawał,więc ja też nie. Trwało to jeszcze chwilę,kiedy poczułem smak krwi
Niechętnie się od niego oderwałem,patrząc na stróżkę krwi,spływającą z jego boskich ust.
Zawsze wiedziałem,że nasz pierwszy pocałunek będzie wyjątkowy,ale nigdy nie myślałem,że do tego stopnia.
-Przepraszam,że przerywam,ale nasz film już się zaczął.-Zwróciłem się do obserwującego całe zajście chłopaka.Spojrzałem na szatyna.Przykładał sobie palec do ranki,
-Ok i tak miałem już się zmywać.To pa, kotku.-Posłał buziaka Takashimie,odwrócił się i poszedł. Uru musiał mnie przytrzymać,żebym do niego nie podbiegł i boleśnie mu nie uświadomił,że Śliczny jest mój.Tylko mój.
-Uspoój się! A w ogóle to co to było,hę?! Rozwaliłeś mi wargę!!-Dźgnął mnie w żebro.
-Nie martw się,zawsze mogę poprawić...-Uśmiechnąłem się,a on tylko przewrócił oczami.-A co to był za facet? I o czym tak dyskutowaliście?
-A co?  Zazdrosny?-Uśmiechnął się pod nosem.-Nie wiem,dosiadł się do mnie i zaczął prawić mi komplementy,zupełnie jak ty.
Spojrzałem na niego zabójczym wzrokiem.
-No co?
-Jak nie chcesz,żebym zgwałcił cię tu i teraz,to lepiej już chodź.
                                                         ***
Tak jak się domyślałem film był bardzo nudny. Typowe love story,najpewniej z happy end'em. Byłem bardziej zajęty patrzeniem na Ślicznego,niż tym co dzieje się na ekranie.Najwyraźniej Uruha też nie był tym zbytnio zainteresowany,bo w pewnym momencie położył mi głowę na kolanach.
-Nie jest Ci trochę niewygodnie?-Zacząłem głaskać go po głowie.
-Nie, a tobie?-Pokiwałem przecząco głową,pochyliłem się i delikatnie musnąłem go w czoło.
Znów zaczęliśmy oglądać ten beznadziejny film.Znaczy Uruha zaczął,bo ja byłem zajęty mentalnym gwałceniem jego ust.
Ooo,świetnie...Zaczęły się sceny erotyczne.
-No,no...Już wiem czemu chciałeś iść na ten film.Laska całkiem nieźle jęczy.-Wyszeptałem do Uruhy.
-Pfff...Umiem lepiej.-Spojrzał na mnie,mrużąc oczy.
-Tak? To udowodnij.
Kou przebiegle się uśmiechnął i usiadł na mnie okrakiem.
Szczerze mówiąc nie spodziewałem się czegoś takiego i musiałem się powstrzymać,żeby nie jęknąć.
-Ohhh! Yuuu!! Taaaaaak! Mocniej!! Tak! Tak Tak!! A-aaaa...-Zaczął jęczeć i delikatnie się ocierać,a ja przytrzymałem go za biodra i próbowałem stłumić swoje jęki.
Poczułem jak obejmuje moją szyję.
-Tak,Aoiii! Szybciej!! Ah..Ah..Taaak!-Spojrzał mi w oczy,a ja zacząłem się podniecać.
-Przepraszam panów,ale takie zachowanie jest niedopuszczalne. Poskarżyło się na państwa bardzo wielu widzów,dlatego proszę o niezwłoczne opuszczenie sali.-Spojrzałem na kobietę,która to mówiła. Była trzy razy szersza ode mnie i chyba wyższa od Kouyou,więc głupotą byłoby dyskutowanie z nią.
Wziąłem szatyna za rękę,który na szczęście nie protestował i wyszliśmy,śmiejąc się pod nosem.
-A widziałeś jej minę?-Powiedział Shima kiedy byliśmy już przy samochodzie,między przerwami śmiechu.
-Ta...-Wciąż patrzyłem na nasze splecione ręce.Uruha niestety to zauważył.
-Wiesz,jeśli nie chcesz to...
-Zamknij się...-Objąłem go lewą ręką w pasie.
-Aoi?
-Zamknij się...-Spojrzałem mu w oczy i pocałowałem,tym razem.
Po chwili wyższy zaczął oddawać pieszczotę,a kiedy przejechałem językiem po jego dolnej wardze,uchylił usta. Oczywiście skorzystałem z okazji i wtargnąłem językiem do środa,dokładnie badając wewnętrzną budowę jego policzków.Na początku walczyliśmy dominacje,ale Uruś szybko uległ. Możliwe,że całowaliśmy się tak półgodziny,dopóki nie poczuliśmy na policzkach krople deszczu.
Oderwaliśmy się od siebie,a ja spojrzałem mu w oczy ciągle go obejmując.
-Yuu,ja...-Wyszeptał,a po policzkach spłynęły mu łzy.
-Zrobiłem coś nie tak?-Znów go do siebie przytuliłem.
-Nie..Yuu..Ah,ja...Chcę być z Tobą!-Odsunął się i musnął moje wargi.-Od dawna o niczym innym nie myślę,ale teraz już nie mogę...Chcę,pomimo,że wiem,że Ty chcesz mnie tylko przelecieć...-Powiedział cicho.
-Czyś ty zgupiał do reszty?Ja cię kocham,debilu!-Sam,nie wierzyłem,że to powiedziałem. Ale czy to była miłość? W sumie,jeśli chęć wszystkiego co najlepsze dla drugiej osoby,nawet jeśli by z tobą nie była,to właśnie miłość... To z całą pewnością go kocham.
-Kochasz?-Śliczny znów się rozpłakał.
-Tak. I od dziś oficjalnie jesteś moją dziewczyną. A teraz,jeśli nie wejdziesz do auta,to nie wiem czy się nie rozmyślę.-Kou pocałował mnie jeszcze w policzek,po czym szysbko wsiadł do samochodu.
Tak,ten wieczór wiele zmienił w naszych relacjach.Staliśmy się praktycznie nierozłączni,co dopełniał fakt,że
 Uruha się do mnie wprowadził.
Dlaczego?
Bo jego kochana matka nie toleruje związków homoseksualnych i wywaliła go z domu. Nie powiem,było mi to bardzo na rękę.
Jednak pomimo tego,że byliśmy i mieszkaliśmy razem już prawie pół roku,jeszcze się nie kochaliśmy...
Oczywiście,rozmawiałem o tym z Uruhą i powiedział,że dla niego to za wcześnie. Rozumiałem go i nie naciskałem. W końcu ja miałem 19,a on dopiero 17 lat.
Powiedziałem,że dla niego mogę czekać całą wieczność,więc moje zdziwienie było ogromne,kiedy pewnego dnia podszedł i usiadł na mnie rakiem.
-Kouyou...Oglądam...
-A nie wolisz sobie pooglądać mnie?-Delikatnie musnął moje wargi i zaczął się ocierać.
-Uru...-Jęknąłem,ruszając pod nim biodrami.
-Yhm...-Teraz zaczął całować moją szyję i wkładać ręce pod koszulę.
-Co cię opętało?-Wymruczałem mu do ucha,przygryzając je.Nie wiedziałem na ile mogę sobie pozwolić,ale zaryzykowałem...
Przekręciłem się tak,że leżąc na nim,zacząłem całować jego obojczyki.
Czy mówiłem już,że od jakiegoś tygodnia Uru chodził bez koszulki,bo jak mówił "za ciepło tu"?
Nagle poczułem coś twardego na swoim podbrzuszu.Czyżby?...
-No,no..Widzę,że ktoś ma tu mały problem...
-A..Aoi...-Wyjęczał.-Kochaj się ze mną.Proszę...-Spojrzałem na niego zszokowany.
-Proszę.-Powtórzył cicho. Czułem,że mam coraz mniej miejsca w spodniach.
-Kocham cię.-Dodał,kiedy zacząłem wodzić rękami po jego nagim i idealnym torsie.
-Wiem.Ja ciebie też,ale jesteś pewien,że tego chcesz? Jak zacznę to nie przestanę...-Zacząłem gryźć jego sutki.
-Czy ja mówię niewyraźnie?Zerżnij mnie!
-Jak sobie życzysz,kochanie.-Wziąłem go na ręce i zaniosłem do sypialni,od razu rzucając na łóżko i przykrywając go swoim ciałem.Chciał coś powiedzieć,ale skutecznie zatkałem mu usta swoimi.Kiedy pozbyłem się swojej koszuli i spodni Kouyou,szatyn uklęknął między moimi nogami i zaczął rozpinać mój rozporek zębami.
Kiedy wreszcie mu się udało,pomogłem mu zdjąć ze mnie spodnie i bieliznę. Kou oblizał się lubieżnie,po czym znowu uklęknął ,przejeżdżając dłonią po mojej rekcji. Powoli zanurzył ją w swoich słodkich i gorących ustach.
Jęknąłem przeciągle,wpatrując mu palce we włosy i nadając odpowiednie tempo.
Shima zaczął na przemian lizać i pogryzać mojego członka,a ja wiłem się z rozkoszy głośno jęcząc. Jednak po chwili,dałem mu znak,żeby przestał.
-Chcę dojść w tobie.-Wydyszałem,a Śliczny niechętnie przestał.
Znów zaczęliśmy się całować,a potem jednym ruchem zdjąłem z niego bokserki,a moim oczom ukazała się jego wyprężona męskość.
Oblizałem wargi i znów rzuciłem go na łóżko.Leżał teraz pode mną taki niewinny, a ja miałem nad nim całkowitą władzę.
-Kou...Odwróć się,muszę cię przygotować.-Wydyszałem między pocałunkami.
-Nie...Zrób...To od razu...Błagam...-Otarł się o mnie i jęknął.
Mimo,że miałem na niego wielką ochotę,to wiedziałem,że pierwszy raz strasznie boli.
Odwróciłem go szybko i w włożyłem jeden palec do jego dziurki. Jęknął i zaczął się strasznie wyrywać.
-Nawet o tym nie myśl! Chcę cię czuć!-Objął nogami moje biodra,kiedy udało mu się ponownie się do mnie odwrócić.
-Ale wiesz,że nie będziesz mógł jutro chodzić?
-Wiem...Yuu,proszę.Kocham cię i chcę cię poczuć.Poza tym możesz mnie nosić.-Musnął moje wargi.
-Dobrze,mój mały masochisto.-
Uruha rozstawił szerzej nogi,a ja zatkałem jego usta swoimi,powoli w niego wchodząc.
Jęknął,gdy wprowadziłem go do połowy. 
-Wytrzymaj,przepraszam.-Wyszeptałem mu do ucha.Jednym ruchem wszedłem w niego do końca. Uruha wrzasnął.
To był najgorszy dźwięk jaki słyszałem w swoim życiu. Bolesny krzyk mojego ukochanego i to jeszcze z mojej winy...Okropne uczucie. 
Chwilę później moja modelka dała mi znać,że mogę zaczynać.
-Uuuuruuś jakiś ty ciasny!-Wyrwało mi się.
-Aoi...Nie pierdol,tylko mnie wreszcie weź!-Powiedział przez łzy.
Zacząłem przyśpieszać,wsłuchując się w jego jęki.
-Mocniej...Mocniej...Mocniej,kurwa!-Wrzeszczał.
-Kouyouuu-Wchodziłem w niego coraz głębiej. Nasze oddechy były już mocno przyśpieszone.
-Aaa....Yuu..Tak,o tam!-Odchylił się kiedy trafiłem w jego prostatę.
-Tak! Rżnij mnie!-Wrzeszczał i mocno zaciskał mięśnie,co doprowadzało mnie do szaleństwa.
No,no...Kto by pomyślał,że Kouyou jest taki niewyżyty.
Moje ruchy były coraz bardziej chaotyczne,a Uru zaczął się na mnie nabijać. Łóżko trzesło sie z każdym naszym ruchem.
Po paru mocniejszych pchnięciach  i wrzaskach Kouyou,wreszcie doszliśmy.
Kouyou opadł na łóżko wyczerpany,mrucząc jak bardzo mnie kocha.
Jednak ja wpadłem w jakiś dziwny trans...
Mimo,że już doszedłem,nie mogłem się powstrzymać i zacząłem poruszać się w nim od nowa,znów przeżywając niewyobrażalną rozkosz.
-Aoi...-Uruha miał zamglony wzrok i wypieki na twarzy,a z jego wnętrza wciąż wypływała moja sperma.
-Aoi!-Krzyknął kiedy zacząłem wchodzić w niego coraz mocniej i szybciej. Wiedziałem,że jest to strasznie bolesne,bo przecież wcześniej starałem się to robić delikatnie.
Wiedziałem,a mimo to nie potrafiłem przestać.
-Ahh...-Wyjęczałem kiedy,Kou zaczął mnie drapać,żebym przestał,a takim zachowaniem jeszcze bardziej mnie podniecał.
Cały czas przyśpieszałem,doskonale wiedząc,że strasznie go to boli.
Już nic nie mówił,tylko jęczał i wpatrywał się w sufit,poruszając się tylko dzięki moim mocnym pchnięciom.
Po prostu leżał,a ja rżnałem go jak jakąś tanią dziwkę,byle by dojść.
Po kilku drapieżnych wejściach w jego wnętrze,targnął mną potężny orgazm.
Doszliśmy razem. Wyszedłem z niego.
Nie wiem co mnie wtedy ocuciło.
Widok krwiście czerwonej mazi wypływającej między jego udami,czy Kou,który prawie nieprzytomny leżał,oddychając bardzo płytko.
Zdałęm sobie wtedy sprawę co zrobiłem...
-Uru,przepraszam,przepraszam...Nie wiem co mnie napadło..Byłem tak podniecony,że nie umiałem przestać...Przepraszam...Boże,co ja zrobiłem..-Pochyliłem się nad nim,zalewając się łzami.
Myśl,że zgwałciłem swojego ukochanego,jeszcze do mnie nie docierała.
-Aoi...Boli...-Wyjęczał cicho.
-Wiem,wiem..Proszę,wybacz mi...Zrobię wszystko..Tylko mi wybacz...
Zaniosłem go do łazienki i pomogłem mu się umyć.  Oczywiście cały czas przepraszając i obiecując,że nigdy już tego nie zrobię.
Potem ubrałem go w prowizoryczną piżamę i położyłem na łóżku.
Był ledwo żywy.
-Dzięki...-Spojrzał na mnie,próbując się uśmiechnąć.
-Przepraszam...Śpij już.-Musnąłem jego usta,po czym wstałem,chcąc wyjść z pokoju,ale poczułem jego rękę,na swojej.
-Aoi...-Nie chciałem znów patrzeć na tę wymęczoną buźkę.
-Yuu...-Powtórzył zniecierpliwiony.-Powoli się do niego odwróciłem
-Przecież nie pozwoliłbym ci tego,zrobić,gdybym nie chciał.Nic mi się przecież nie stało,nie jestem z cukru. I przecież dobrze wiedziałem,że będzie boleć. I wiesz,co? Cieszę się,że to zrobiłeś. Teraz mam pewność,że jestem już twój do końca.-Uśmiechnął się do mnie,po czym delikatnie pocałował.Całowaliśmy się bardzo czule,nieśpiesznie,a ja zrozumiałem,że Kouyou naprawdę nie ma do mnie żalu.
-Aishiteiru.-Wyszeptałem,mocno go do siebie przytulając.
-A spróbowałbyś nie...-Zaśmiał się i pociągnął mnie na łóżko. Ułożyłem się koło Ślicznego.
-Ale jedno musimy sobie obiecać.-Powiedział cicho,wtulając się we mnie.
-Co tylko chcesz.
-Nie zostawisz mnie...Nigdy.
-Oczywiście,że nie !...Bo kogo ja bym gwałcił?-Musnąłem ustami jego szyję.
-Poduszki?
Zaśmialiśmy się.
                                             ***
I tak nasz związek przetrwał już dziesięć lat...Oczywiście,nie obyło się od zrywania,ponownego wracania,kłótni,wyprowadzania się,wrzasków a nawet bójek.
Oczywiście wiadomo,że ze sławą wiąże się wiele problemów i utrudnień.Teraz na przykład,przez całe dni udajemy,że nasze relacje bardzo się ochłodziły,żeby w nocy pokazać sobie,jak bardzo się kochamy.
Kocham go,a on kocha mnie,chociaż czasem naprawdę trudno w to uwierzyć.
Ale z tego właśnie powodu stoję pod drzwiami naszego mieszkania,z pierścionkiem w ręku.
Tak,chcę mu się oświadczyć...

C.D.N.

5 komentarzy:

  1. OMG... Ja chcę więcej! Wprost cudowne, serio. No tego to jeszcze nie było. AOI MA SIĘ OŚWIADCZYĆ URU? JA TAK CHCĘ! XDDD
    Życzę weny~

    OdpowiedzUsuń
  2. ほんとにありがとお za kontynuację, a nie całkowite zamknięcie poprzedniego bloga *tuli*. Mam szczerą nadzieję, iż tu statystyki i komy się poprawią, ja osobiście będę regularnie tu zaglądać i pozostawiać ślad.

    PS: jeśli potrzebowałabyś jakiejkolwiek pomocy, pisz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. *O*
    A ja chcę więceeeeeej~~~
    I dobrze, że blog nie został zamknięty. I jeszcze lepiej, że na blogspocie. Przynajmniej mogę komentować wreszcie nareszcie.
    O.O I ja kce więcej.
    sHu

    OdpowiedzUsuń
  4. nie no wcale nie zapomnialam co mialam napisac... wtedy nieskomentowalam bo mi niedalo, ale teraz nadrabiam!
    oooo... w komcu jak ktos pisze szkolne opka to sensownie umiejscawia Aoiego (ze biedak kiblowal)
    Urus taki niewinny ale wszystko zaplanowal! lacznie z tyn seksem...dlatego chodzil bez koszulki...
    Aoi troszke przesadzil ale jesli Urus mu wybaczyl to JA tez!
    i te slowa na koncu *plakusia* ide skoczyc z mostu bo mnie nikt tak niekocha...

    OdpowiedzUsuń